- Read Time: 1 min
Kontynuujemy współpracę z Urzędem Skarbowym w Łęczycy. Pani Mariola Palczewska, która jest Kierownikiem Referatu Obsługi Bezpośredniej Urzędu Skarbowego w Łęczycy tym razem gościła w klasie 2 a.
Kontynuujemy współpracę z Urzędem Skarbowym w Łęczycy. Pani Mariola Palczewska, która jest Kierownikiem Referatu Obsługi Bezpośredniej Urzędu Skarbowego w Łęczycy tym razem gościła w klasie 2 a.
Ostatni dzień naszej trzydniowej wycieczki rozpoczęliśmy od miejsca, gdzie „... wszystko się zaczęło”. „Tu, w tym mieście, w Wadowicach wszystko się zaczęło. I życie się zaczęło, i szkoła się zaczęła, i studia się zaczęły, i teatr się zaczął, i kapłaństwo się zaczęło” – wspominał Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Ojczyzny w 1999 roku.
Przekraczając progi domu rodzinnego naszego największego rodaka poznaliśmy zaledwie cząstkę jego życia i bezgranicznego zawierzenia Bogu poprzez serce Maryi – „Totus Tuus ego sum et omnia mea Tua sunt. Accipio Te in mea omnia. Praebe mihi cor Tuum, Maria”. (Jestem cały Twój i wszystko, co moje, do Ciebie należy. Przyjmuję Ciebie całym sobą. Daj mi Swoje serce, Maryjo).
Godzina w kamienicy przy Kościelnej 7 była niezwykłym i wzruszającym przeżyciem. „Czas ucieka, wieczność czeka” – to słowa widniejące na południowej ścianie słonecznego zegara wadowickiego kościoła, na które codziennie spoglądał Karol Wojtyła, przyszły papież Jan Paweł II i święty naszych czasów. Słowa te z pewnością skłoniły każdego z nas do refleksji nad własnym życiem i tego dokąd zmierzamy. Po zwiedzeniu Bazyliki Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny i skosztowaniu papieskich kremówek, pojechaliśmy do Rudna.
Zamek Tenczyn w Rudnie to jurajska warownia położona na wygasłym wulkanie. Wspaniała, magnacka rezydencja, która w latach swojej świetności wyglądem i znaczeniem konkurowała z Wawelem – położona jest 30 kilometrów od granic Krakowa, w otoczeniu Puszczy Dulowskiej, parków krajobrazowych i rezerwatów.
Spoglądając na zamkowe mury, ukruszone dziś nieco zębem czasu i słuchając opowieści o dziejach państwa polskiego, przypomnieliśmy sobie o jego wzlotach i upadkach.
Na koniec z Wieży Nowowiejskiej po raz ostatni podziwialiśmy cudowny krajobraz na okoliczne miejscowości, Beskidy, a nawet Tatry.
Naszą podróż śladami patrona zakończyliśmy na zamku w Pieskowej Skale, wybudowanym w obecnym miejscu przez Kazimierza Wielkiego w I połowie XIV wieku. Umocnienia te miały strzec wiodącej doliną Prądnika drogi łączącej Kraków ze Śląskiem. Królewska strażnica została wzniesiona na cyplu skalnym i stromym jego zboczu i składała się z części górnej i dolnej. Zamek górny, nie istniejący już, usytuowany był na niedostępnej skale zwanej dziś „Dorotką”. Stała tam najwyższa wieża zamkowa pełniąca jeszcze w wieku XV funkcję mieszkalną. Zamek dolny znajdował się na miejscu obecnego renesansowego dziedzińca i obejmował zabudowania gospodarcze, zgrupowane wokół podworca otoczonego murami obronnymi.
Na trasie turystycznej „Zamek Staropolski” oraz w salach noszących nazwy: służba publiczna i wojskowa, dom i rodzina, tradycje staropolskie w XIX i początku XX wieku, kuchnia oraz w kaplicy pw. św. Michała i kryptach odkrywaliśmy bogate dzieje Rzeczypospolitej. Trzeba przyznać, że Zamek Królewski na Wawelu zrealizował wyjątkowy projekt Wielokulturowa Rzeczpospolita – Zamek Pieskowa Skała, którego tylko część zobaczyliśmy. Kolejne karty historii zapisane w zamkowych murach, eksponatach i opowieściach czekają na przyszłe wycieczki. Nam natomiast pozostał jeszcze tylko krótki spacer pod Maczugę Herkulesa i rzut okiem z innej perspektywy na zamek oraz pamiątkowe ostatnie zdjęcie.
To była niezwykła wycieczka, do której z pewnością będziemy z sentymentem wracać. Wycieczka, która niemalże w całości, była sfinansowana z budżetu państwa w ramach programu „Podróże z klasą”. Łączny koszt dotacji wyniósł 26 966 zł. Miejmy nadzieję, że zapoczątkowaliśmy niezwykle atrakcyjną pod każdym względem możliwość poznawania Polski, jej piękna, historii, kultury i tradycji.
23 października wyruszyliśmy na kolejną wycieczkę śladami Kazimierza Wielkiego, patrona szkoły. Naszą podróż w czasie rozpoczęliśmy od Opactwa Benedyktynów w Tyńcu, najstarszego klasztoru w Polsce. Tyniecki klasztor, założony 980 lat temu „… jest wciąż takim miejscem, gdzie ludzie przychodzą, aby odnaleźć podstawowe wartości i odkryć na nowo wartość spotkania: z dziedzictwem historii, kulturą, pięknem krajobrazu, ale też z własną przeszłością, z drugim człowiekiem, a ostatecznie z samym Bogiem”. Z Tyńca udaliśmy się do Wieliczki, gdzie ponad 5 000 lat temu na terenie kotliny wielickiej mieszkały prehistoryczne plemiona, które potrafiły produkować sól z solanek, odparowując słoną wodę w naczyniach z gliny. Taki proces trwał przez stulecia. W średniowieczu nad Wieliczką dymiły kryte paleniska, na nich zaś bulgotała solanka. Słone źródła pogłębiano i obudowywano drewnem, zamieniając w solankowe studnie. Pewnego dnia na dnie takiej właśnie studni dokonano wiekopomnego odkrycia – znaleziono sól kamienną. Stało się to około połowy XIII wieku. W dawnych czasach twarda sól kosztowała krocie, toczono o nią wojny i pilnie strzeżono monopolu na jej wydobycie. Wielicka kopalnia, zwana żupą, stała się oczkiem w głowie książąt i królów, a wokół jej początków narosła legenda o św. Kindze. Żupie szczególnie dobrze przysłużył się Kazimierz Wielki. Ostatni z Piastów skodyfikował prawo górnicze. Dokument zwany ordynacją, bądź statutem Kazimierza Wielkiego, ujrzał światło dzienne w roku 1368 i dokładnie określił, jak kopalnia ma działać. Pierwsi turyści kopalnię soli w Wieliczce odwiedzili już w XV w. Wśród nich był sam Mikołaj Kopernik. Wizyta w Kopalni Soli „Wieliczka” uchodziła za patriotyczny obowiązek, zwłaszcza w okresie zaborów. W roku 1774 wprowadzono Księgi Zwiedzających. Na ich kartach podpisali się m.in. Stanisław Staszic, Fryderyk Chopin, Jan Matejko, Eliza Orzeszkowa, Bolesław Prus, Ignacy Paderewski, Józef Piłsudski, Karol Wojtyła, Czesław Miłosz. W roku 1978 Kopalnia Soli „Wieliczka” znalazła się wśród 12 miejsc i obiektów otwierających Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Stanowiąc spuściznę pracy (ponad VII wieków śladów górnictwa), wiary (ponad 40 kaplic), talentu (sól stała się nie tylko towarem, ale jest również tworzywem dla artystów rzeźbiarzy) oraz górniczej tradycji. Dzień zakończyliśmy w Ośrodku Wypoczynkowo Rekolekcyjnym Totus Tuus im. Ks. Kard. Karola Wojtyły w Zembrzycach, biesiadując i śpiewając przy ognisku.
25 października uczniowie klasy pierwszej i klas drugich byli na wycieczce w Łodzi pod opieką Pani Doroty Szyszki, Pani Agnieszki Milskiej, Pani Magdaleny Janickiej i Pana Jakuba Sobalskiego. Zwiedzanie miasta rozpoczęliśmy na Księżym Młynie. To niezwykłe „miasto w mieście” przemierzaliśmy tzw. kocim szlakiem, podziwiając pięknie odrestaurowane domy i dawne zabudowania fabryczne.
Następnym etapem było zwiedzanie ulicy Piotrkowskiej od strony podwórek: OFF Piotrkowska Center, podwórko z kuczką przy Piotrkowskiej 88, malownicze podwórko przy Piotrkowskiej 120 gdzie kryją się dwa murale upamiętniające pierwsze kino w Łodzi.
Filmową historię Łodzi odkrywaliśmy również poprzez miejsca znane z wielu filmów.
Podczas spaceru ulicą Piotrkowską przysiedliśmy na ławeczce Tuwima i przy fortepianie Rubinsteina.
W czasie, gdy my podziwialiśmy rzeźbę fantastycznego jednorożca, nasz kolega wraz z Panią Agnieszką Milską oglądali okazy zwierząt w Muzeum Przyrodniczym UŁ. Drugą część dnia spędziliśmy już wszyscy razem na lekcji astronomii w Planetarium EC1 podziwiając gwiazdozbiory widoczne na jesiennym niebie.
Łódź odkryła przed nami tylko część swojej ciekawej historii i współczesności. Czekamy na kolejną wyprawę.
Kolejnego dnia „Podróży z klasą” udaliśmy się do Babiogórskiego Parku Narodowego”. Wędrówkę na Babią Górę, 1725 m n.p.m., rozpoczęliśmy z Przełęczy Krowiarki 100 m n.p.m.. Początkowa mozolna i męcząca wspinaczka po kamienno-drewnianych stopniach między drzewami, wśród niektórych wzbudziła wątpliwości we własne siły i możliwość zdobycia szczytu. Wspólnie zdołaliśmy jednak przetrwać kryzysy, chociaż z wysiłkiem każdy musiał zmierzyć się sam.
Pierwsze widoki, na które musieliśmy trochę poczekać rozpościerały się z Sokolicy (1367 m n.p.m.) i były zaledwie zapowiedzią tego, co mieliśmy zobaczyć. Wędrując w kolejnym piętrze roślinności pośród kosodrzewiny, dotarliśmy do drugiego szczytu grzbietowego – Kępy 1521 m n.p.m.. Widok był jeszcze bardziej imponujący i na horyzoncie pojawiły się Tatry.
W kolejnym podejściu, kiedy zmieniliśmy piętro roślinności na hale pokryte trawami, wydawało się, że już osiągniemy nasz cel. Towarzyszący nam przewodnik oznajmił jednak, że to Gówniak, znany również jako Wołowe Skałki. Szczyt swoją nazwę zyskał dzięki wypasanym niegdyś wołom. Po kilkunastu minutach marszu zdobyliśmy Babią Górę, a widok był dosłownie zapierający dech w piersiach!
O tej porze roku Królowa Beskidów wystrojona jest w zieloną szatę jodeł i świerków utkaną złotymi i czerwonymi nićmi liści buków i jaworów. Tego dnia Królowa Niepogody okazała się dla nas niezwykle łaskawa. Bezchmurne błękitne niebo, delikatne powiewy wiatru, duża widoczność i letnia temperatura w październiku. I chociaż doliny pozostawały jeszcze spowite mgłą, to panorama była oszałamiająca. Podziwialiśmy między innymi tatrzańskie szczyty w tym ten najwyższy Gerlach, Wielki Chocz, Małą Fatrę, Pilsko, Jałowiec, Zawoję, Pasmo Policy oraz Skrzyczne i Baranią Górę, które niektórzy z nas już zdobyli podczas I obozu wędrownego.
Babia Góra zwana Diablakiem lub Kapryśnicą, to najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego oraz całych Beskidów Zachodnich. Poza Tatrami wyżej w Polsce nie wejdziemy. To również drugi szczyt w kraju, zaraz po Śnieżce, pod względem wybitności (minimalna deniwelacja względna). Zaliczana jest do Korony Gór Polski.
Po dłuższej przerwie na odpoczynek i niestety zbyt krótkiej na zachwycanie się pięknem przyrody, ruszyliśmy w dół do schroniska PTTK na Markowych Szczawinach. Korzystając z miejscowej kuchni każdy mógł doświadczyć jak wyjątkowy smak po trudach wędrówki mają: herbata, kawa, ciasto, czy też bardziej kaloryczne potrawy jak chociażby schabowy z kapustą zasmażaną czy placki zbójnickie.
Po przeszło 7 godzinnej górskiej wycieczce i pokonaniu 11 km dotarliśmy do Zawoi Markowej w towarzystwie przewodnika, który zasypywał nasze głowy informacjami z różnych dziedzin nauki.
Wieczór najmniej zmęczeni i spragnieni niecodziennego klimatu, spędzili przy ognisku.
Szachy to jedna z najstarszych gier, które mimo upływu kolejnych wieków, cieszy się niesłabnącą popularnością. W średniowieczu pokochali ją królowie, stąd szachy są nazywane królewską grą, nie tylko ze względu na jedną z figur, co z powodu wielu koronowanych głów, które w nie grywały. Historia szachów miała kilka etapów, w których zmieniały się i ich reguły, jak i styl gry największych mistrzów.
Nauczyciele matematyki zachęcają do odwiedzenie kącika szachowego przy sali nr 14 gdzie można zapoznać się z historią szachów, zasadami gry oraz rozegrać swoją pierwszą szachową partię.
Strona 4 z 108
Ta strona wykorzystuje pliki Cookies. Jeżeli nie wyrażasz zgody na ich zapisanie na Twoim komputerze, zablokuj te pliki w ustawieniach swojej przeglądarki lub opuść stronę. Dodatkowa nformacja na stronie wikipedia.org. | |
Akceptyjesz pliki Cookie? TAK |